Korzeniem modlitwy przed Najświętszym Sakramentem, zwanym „Godziną Świętą” jest zmaganie Jezusa w Ogrójcu. Czytamy w Ewangelii Mateusza:
„Wtedy przyszedł Jezus z nimi do posiadłości zwanej Getsemani i rzekł do uczniów: Usiądźcie tu, Ja tymczasem odejdę i tam się pomodlę. Wziąwszy z sobą Piotra i dwóch synów Zebedeusza, począł się smucić i odczuwać trwogę. Wtedy rzekł do nich: Smutna jest dusza moja aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie ze Mną. I odszedłszy nieco do przodu, padł na twarz i modlił się tymi słowami: Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich. Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty niech się stanie! Potem przyszedł do uczniów i zastał ich śpiących. Rzekł więc do Piotra: Tak [oto] nie mogliście jednej godziny czuwać ze Mną? Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe. Powtórnie odszedł i tak się modlił: Ojcze mój, jeśli nie może ominąć Mnie ten kielich i muszę go wypić, niech się stanie wola Twoja! Potem wrócił i zastał ich śpiących, bo oczy ich były zmorzone snem. Zostawiwszy ich, odszedł znowu i modlił się po raz trzeci, wypowiadając te same słowa. Potem przyszedł do uczniów i rzekł do nich: Śpicie jeszcze i odpoczywacie? A oto nadeszła godzina i Syn Człowieczy będzie wydany w ręce grzeszników.” (Mt 26,36-45)
Jezus odczuwa najgłębszą możliwą trwogę. Po raz pierwszy – wedle Ewangelii – prosi uczniów, aby się modlili razem z Nim i bierze najbliższych by byli przy Nim, a ci zasypiają! Niepokoi ta – nawet trudno to określić - obojętność, skoncentrowanie na sobie, brak wrażliwości, współczucia? Tym bardziej, że atmosfera Wieczernika podpowiadała, że dzieje się coś niezwykle ważnego i przygnębiającego. Dzisiaj powiedzielibyśmy w żargonie, że uczniowie „dali plamę”.
Przez wieki tym, którzy kochali Jezusa, ta scena dawała wiele do myślenia i niepokoiła. Tym bardziej, że bardzo szybko Kościół odczytał, że słowa Jezusa nie były skierowane tylko do apostołów Piotra, Jana i Jakuba. Ten wyrzut skierowany jest do wszystkich wierzących: „Ja oddaję za ciebie życie, jestem pełen lęku przed cierpieniem, a ciebie nie stać na chwilę modlitwy i obecności przy mnie!” Stąd w historii chrześcijanie na różne sposoby podejmowali czuwanie z Jezusem w Ogrójcu nie tylko w Wielki Czwartek. Św. Małgorzata Maria Alacoque – ta sama, która przekazała nam orędzie dotyczące kultu Serca Pana Jezusa - podczas trzeciego objawienia w 1674 roku, usłyszała wezwanie Pana Jezusa:
„A we wszystkie noce z czwartku na piątek dam ci uczestnictwo w tym śmiertelnym smutku, który odczułem w Ogrodzie Oliwnym. I żeby Mi towarzyszyć w tej pokornej modlitwie, którą zanosiłem wówczas do mego Ojca wśród wszystkich Moich udręczeń, będziesz wstawać między godziną jedenastą a północą, by w ciągu godziny klęczeć wraz ze Mną z twarzą pochyloną ku ziemi. A czynić to będziesz tak dla uśmierzenia gniewu Bożego, błagając o miłosierdzie tak dla grzeszników, jak dla złagodzenia w pewien sposób goryczy, którą czułem z powodu opuszczenia Apostołów, tak iż musiałem czynić im wyrzuty, że nie mogli czuwać ze Mną jednej godziny.”
Wraz z kultem Serca Jezusa wiele osób podjęło również to wezwanie skierowane do św. Małgorzaty. Powstały nawet „Bractwa Godziny Świętej”. Dla mnie osobiście wezwaniem do „Godziny Świętej” były słowa Jezusa skierowane do kapłanów za pośrednictwem pewnego mnicha benedyktyńskiego na przełomie XX i XXI wieku. Można o nich przeczytać w książce „In sinu Jesu”. Wewnętrznie zaniepokoiły mnie między innymi takie słowa:
„Moje biedne ludzkie stworzenie z trudnością wybiera Moją eucharystyczną miłość zamiast godziny nocnego odpoczynku. Dopiero w niebie poznasz wartość tak spędzonego czasu. Tak więc przychodź do Mnie. Odwiedzaj Mnie i pozostawaj ze Mną w nocy, a Ja będę pracował dla ciebie, z tobą i przez ciebie za dnia. W czasie nocnej adoracji otrzymasz od Mojego Serca to, czego inaczej nie można otrzymać, przede wszystkim uwolnienie dusz od wpływu i ucisku mocy ciemności. Więcej dusz zostaje zbawionych i uwolnionych dzięki adoracji w nocy niż przez jakąkolwiek inną formę modlitwy: ta modlitwa jednoczy cię z Moimi nocami spędzonymi na modlitwie podczas Mojego ziemskiego życia.
Przychodź do Mnie nocą, a doświadczysz Mojej mocy i obecności przy tobie podczas dnia. Proś Mnie o wszystko, a o świcie doświadczysz Mojej miłosiernej pomocy. Darzę uprzywilejowaną miłością tych, których powołuję do przebywania ze Mną podczas nocy. Modlitwa nocnej adoracji posiada moc i skuteczność tej modlitwy z postem, którą zalecałem apostołom jako środek wyrzucania demonów z torturowanych i uciskanych przez nie dusz. Z tego powodu demony obawiają się i nienawidzą nocnej adoracji, podczas gdy aniołowie radują się z niej i oddają się na służbę duszy, która pragnie ją podjąć.”
Wydaje się, że dla Jezusa jest czymś niezwykle ważnym, kiedy rezygnujemy z czegokolwiek dla Niego. Rezygnacja ze snu jest ważną ofiarą. Wolelibyśmy spać, odpocząć, albo wykorzystać ten czas na bezmyślne patrzenie w telewizor. Jeśli mimo tego dajemy swój czas, aby spędzić go z Panem, to On przyjmuje z radością ten akt miłości. To jest taki moment, kiedy wybieramy Boga, choć nie jest łatwo, choć burzy to nasz komfort, pragnienia czy potrzeby. Jedną z podstawowych potrzeb jest potrzeba snu. „Daję Ci Panie to, co mi się należy. Bardzo bym chciał iść spać, ale dla Ciebie – warto”. Zwróćmy uwagę, że Jezus nie prosi św. Małgorzatę o wszystkie noce, między 23.00 a 24.00, ale tylko jedną w tygodniu. Jezus szanuje nasze potrzeby. Nie oczekuje, byśmy siebie wyniszczali. Większość z nas ma rodziny, pracę, różne zajęcia – dlatego na razie prośba o raz w miesiącu…
Jak ma wyglądać modlitwa w „Godzinie Świętej”?
Przez wieki miała ona różny kształt i obecnie spotykamy się z wieloma formami. Jedni przez całą godzinę proponują różne rozważania i głośne modlitwy. W księgarniach i w Internecie znajdziemy wiele takich propozycji. Przyznam, że mnie samemu jest trudno wytrwać na tego typu modlitwie, szczególnie jeśli ona jest prowadzona przez kogoś innego. W zasadzie po kilku zdaniach się wyłączam, a moje myśli biegną gdzieś indziej. Kiedy uczestniczyłem w tego typu modlitwach, to miałem wrażenie, że są „przegadane”. Inni zachęcają do adoracji w ciszy, ale proponują by każdy indywidualnie odmówił w tym czasie szereg przepisanych modlitw. Były i są wydawane specjalne modlitewniki z gotowymi zestawami rozważań, litanii, koronek i modlitw, tak by wypełnić godzinę wypowiadanymi do Boga słowami.
Wydaje się jednak, że istotą „Godziny Świętej” jest obecność przy Jezusie! Jemu nie chodziło o jakieś słowa pocieszenia Piotra czy Jana, ale o ich obecność przy Nim wobec Ojca! Tak widzę istotę tej godzinnej modlitwy: trwanie przy Jezusie wobec Ojca.
Kiedy ktoś bardzo cierpi, to najlepiej nic nie mówić, nie wypowiadać mądrych słów, nie dawać mądrych rad, nie silić się na słowa pocieszenia, ale po prostu być. To jest punkt wyjścia tej Godziny: „Panie, przyszedłem, aby być przy Tobie, aby wyrazić moją miłość i współczucie.” W takiej modlitwie najczęściej wystarczy jedno zdanie raz po raz powtarzane, np.: „Kocham Cię Jezu.” „Abba, Ojcze, w Twoje ręce oddaje Jezusa, Twego Syna”. „Panie Jezu Chryste, ulituj się nade mną grzesznym”. Takie zdanie wypowiadane raz po raz pomaga skupić uwagę, gdy myśli uciekają.
Trwać przy Jezusie, to oprócz fizycznej obecności również myśl i serce. Można za każdym razem brać do ręki ten sam fragment z Ewangelii o modlitwie Jezusa w Ogrójcu i próbować go rozważać, wyobrażać sobie cierpienie Zbawiciela, ospałość uczniów i odnajdywać w tym tekście siebie. Można ten fragment Ewangelii po prostu wiele razy czytać i czytać... Znowu w tym samym celu: aby trwać przy Jezusie. W kościele będziemy mogli otrzymać przed adoracją kilka prostych propozycji, jak taka medytacja czy rozważanie może wyglądać.
Warto pamiętać, że Chrystusowi nie chodzi o jakąś górnolotną modlitwę czy rozważania na wysokim poziomie teologicznym. On chce przede wszystkim byśmy przy Nim byli tacy, jacy jesteśmy. Byśmy niczego nie udawali i przykrywali pięknymi słowami. Przychodzimy do Niego z całą swoją nędzą, niemocą i bezradnością. Gdybyśmy przez całą godzinę tylko walczyli z głupimi myślami, z sennością, jakimiś pokusami i szczerze walczyli, by przy Nim trwać - będzie to miało może większą wartość, niż odczytanie najpobożniejszych modlitw. Jezusowi nie chodzi o to, byśmy Mu w Ogrójcu czytali pobożne teksty, ale trwali przy Nim.
Zatem nasza „Godzina Święta” będzie przed Najświętszym Sakramentem w ciszy. Ale ciszy zewnętrznej – nasze myśli i serce będzie przy Panu lub będzie się zmagać z pokusami, by przy Panu wytrwać. Być może komuś Pan da łaskę kontemplacji, czyli modlitwy bez słów, w zjednoczeniu serca z Sercem Jezusa. Jeśli ktoś nie może przyjść z różnych powodów przed Najświętszy Sakrament – też może w ten sposób modlić się w domu, ale zapewne wtedy jest o wiele trudniej. Nic nie zastąpi obecności żywego Jezusa w Najświętszym Sakramencie.
„Godzina Święta” w zasadzie ma charakter wynagrodzenia. To znaczy mamy pocieszyć Serce Jezusa w imieniu tych, którzy się nie modlą, nie dziękują, nie uwielbiają. Jezus za nich umiera, a oni nawet nie poświęcą temu najmniejszej uwagi. Ta godzinna adoracja jest zaproszeniem, by być choć odrobiną pocieszenia za tych, którzy właśnie go przytłaczają swoją oziębłością. W Ogrójcu Jezus jest osamotniony, przytłoczony świadomością tego, co Go czeka, a przede wszystkim ogromem naszego zła jakie ma dźwigać.
Ewangelista Łukasz, kiedy opisywał kuszenie Jezusa na pustyni, zakończył takim zdaniem: „Gdy diabeł dopełnił całego kuszenia, odstąpił od Niego do czasu.” (Łk 4,13) Wielu komentatorów podkreśla, że chodzi tu właśnie o czas Ogrójca. Prawdopodobnie Jezus widział wtedy w pełni każdy grzech człowieka i tak wielu, którzy nie żałują. A przede wszystkim wiedział Jezus, że Jego męka dla tak wielu będzie daremna, gdyż odrzucą jej owoce. Można przypuszczać, że w Ogrójcu Jezus był kuszony najbardziej przez ukazywanie Mu jakoby Jego cierpienie miało być bezużyteczne, bezsensowne. Ludzie i tak nie przejmą się Jego ofiarą i będą robić swoje. Jezus ogarniał nie tylko swoje pokolenie, ale każdego człowieka w historii. Stąd jak ważnym jest nasze pocieszenie, nasze uwielbienie Boga za ofiarę Jezusa i obecność przy Nim pełne miłości.
Z szczerego trwania z Jezusem w Ogrójcu, rodzi się głęboki żal za grzechy. „Już nie będę dokładał Ci cierpień. Widzę ile Cię one kosztują! Nie chce być jeszcze jednym Twoim bólem!” Aż po najgłębsze pragnienie, by jak najwięcej ulżyć Jezusowi.